Zapraszam do przeczytania wywiadu z polskim zawodnikiem – Kamilem Wałęgą, który w tym roku ma za sobą udział w Mistrzostwach Świata Elity oraz złoty medal za grę w drużynie HC Oceláři Třinec.
Jak czujesz na jakim etapie kariery jesteś obecnie?
– Ciężko powiedzieć tak jednoznacznie, ale uważam, że cały czas się rozwijam. Jestem na takim etapie, że powinnienem być już doświadczonym zawodnikiem.
To będzie drugi sezon w barwach Oceláři Třinec. Nadal będziesz łączył grę w filiarnym zespole? Nad jakimi elementami musisz jeszcze popracować, żeby bardziej wykorzystać swój potencjał w pierwszej drużynie?
– Nad każdym z elementów. Na pewno muszę poćwiczyć zachowania obronne. Muszę wykluczyć negatywne składowe mojej gry. Chce być w miarę upływu każdego pojedynczego dnia coraz lepszy. Tutaj liczy się praca i lojalność do ustalonych zachowań.
Uszczegóławiając to elementy technika kija i krążka, szybkości, dokładności podań?
– Nie, jeśli mam coś więcej na ten temat powiedzieć, to będą to elementy taktyczne w obronie na całej długości i szerokości lodu. Obrona się zaczyna od razu po stracie krążka. Třinec jest topową europejską drużyną.

Tuż po zakończeniu sezonu z ławki trenerskiej odszedł asystent, Vladimír Országh, który odpowiedzialny był również za analizę. Jak ta współpraca trenerów wygląda z perspektywy zawodnika?
– Wideo analizy są pomocne w przygotowaniach. Sztab trenerski prezentuje nam wówczas zachowania przeciwników oraz elementy naszej gry. Dzięki temu jesteśmy w stanie przewidywać rozwój gry.
Jesteś już za, czy dopiero przed tobą rozmowy co do przyszłości w Stalownikach?
– Na razie jeszcze nie rozmawialiśmy. Pracuję każdego dnia by tu pozostać.
Dokładając oczka w punktacji kanadyjskiej na pewno przybliżasz się do upragnionego celu.
– Nie zawsze trenerzy biorą pod uwagę liczbę zdobytych goli czy asyst. No może to minimalnie pomaga. Bardziej liczy się konsekwentna realizacja założeń taktycznych.
Jak mógłbyś konkretnie porównań podejście około meczowe do polskich szkoleniowców?
– Jest to inny poziom. Tutaj mamy dedykowanego analityka wideo. Wszystko jest nagrywane i później analizowane. W Polsce jest jeszcze deficyt pod tym względem.
Czułeś się lepiej na Słowacji czy w Czechach?
– Ciężko powiedzieć. Na Słowacji czułem się pewniej, ponieważ więcej grałem. Jeśli grasz więcej po prostu lepiej się czujesz.
Minęło już kilka miesięcy od reprezentacyjnego spadku do niższej dywizji. Czego według ciebie zabrakło by się utrzymać wśród najlepszych na świecie?
– Zabrakło przede wszystkim doświadczenia i obycia na tym poziomie. W elicie wszystko dzieje się szybciej, mocniej. Ta formuła wymaga skupienia w każdym pojedynczym meczu. Nie mamy tu dwumeczów, więc nie ma szans na poprawę przy kolejnej okazji. Ponadto brakowało zimnej krwi. Żałuję spotkania z Kazachstanem, bo na początku przeważaliśmy. W miarę upływu czasu zaczynało czegoś brakować.
Ten punkt zdobyty na inaugurację turnieju z Łotwą nam paradoksalnie zaszkodził w dalszej fazie turnieju?
– Cały czas zdawaliśmy sobie sprawę, że w grupie gramy z najlepszych drużynami na świecie. Bez ponadprzeciętnego poświęcenia nie mieliśmy po prostu żadnych szans. Zabrakło tego „czegoś” by móc wydłużyć marzenia wszystkich hokejowych zawodników i kibiców. U naszych rywali grali zawodnicy występujący i stanowiący o sile w NHL. Robiliśmy wszystko co mogliśmy, żeby nie wrócić do niższej dywizji.
W przyszłym roku zamiast w Danii i Szwecji zagramy w Rumunii. Możemy z optymizmem patrzeć na możliwy ponowny awans?
– Miejmy nadzieję, że nie będziemy czekać tyle lat jak poprzednio. Przed nami cały sezon i dopiero po zakończeniu będziemy się nad tym skupiać. Mam nadzieję, że nam się uda.

