Choć rozpoczynał sezon w innych barwach, od listopada widzimy go w nowym zespole. Razem z Bartoszem Fraszką i Grzegorzem Pasiutem tworzą tercet idealny. Zachęcam do przeczytania pomeczowego wywiadu z Patrykiem Wronką.
Sezon rozpoczynałeś w Podhalu, a od listopada widzimy cię w GKS Katowice. Jak się czujesz ponownie w Katowicach?
– Czuję się bardzo dobrze. Znam wszystkich, więc z aklimatyzacją nie było problemów. Fajnie też gramy, więc nic dodać nic ująć. Cieszę się, że przyjeżdżam tutaj drugi raz w sezonie.
Tak się układa, że u siebie przegrywacie z JKH, z kolei na wyjeździe wygrywacie. Jak ten dzisiejszy pojedynek wyglądał z twojej perspektywy?
– Zaczęliśmy fajnie. Wiedzieliśmy, że Jastrzębie ruszy od początku. Do połowy drugiej tercji byliśmy drużyną dominującą. Graliśmy spokojnie to co chcieliśmy. Prowadziliśmy 4:1 i chyba pomyśleliśmy, że wygraną mamy w kieszeni. Stanęliśmy w drugiej tercji i w boksie powtarzaliśmy, że musimy się obudzić i wrócić do naszej gry. Przy wyniku 4:4 było nerwowo.
W nocy gdy się budzisz, wizualizujesz sobie podanie do Bartosza Fraszki albo do Grzegorza Pasiuta?
– Nie (śmiech). To co jest poza lodowiskiem, tam pozostaje. Oczywiście fajnie, że nasza współpraca tak się układa. Pewnych schematów zachowań się nie zapomina. Nasza gra to sama przyjemność.
Myślisz już o nadchodzącym meczu z Toruniem u siebie? Energa dosyć niespodziewanie wygrała z Re-Plast Unią Oświęcim.
– Patrzymy na kolejne spotkanie. Do każdego pojedynku podchodzimy, żeby zwyciężyć. Mamy kapitał, żeby pokonać wszystkich. Wiadomo, że sezon jest długi – i będą pojawiać się słabsze dni, ale musimy wykorzystywać nadarzające się sytuacje. W niedzielę gramy w domu, więc mam nadzieję, że zagramy super hokej.
Ciężej się gra z JKH czy klubem z Torunia? Niespodzianką jest dla ciebie to, że JKH jest wyżej od was w tabeli?
– Nie. Myślę, że czołówka jest naprawdę wyrównana. Jeśli spojrzymy na Toruń czy Sosnowiec to są ciężkie mecze. Ciężko powiedzieć z którym klubem gra się ciężej. Zawsze decyduje dyspozycja dnia, podejście.
Niemal tuż po przejściu do nowego klubu, razem z kolegami miałeś szansę zaprezentować się w Pucharze Kontynentalnym. Jak ten udział przełoży się na krajowe rozgrywki?
– Jesteśmy ostatnio na dobrej fali. Mamy za sobą szósty wygrany mecz w lidze. Wracamy z Pucharu z pierwszym miejscem. Gramy w finale, więc morale są wysokie. Pierwszą połówkę w dzisiejszym meczu graliśmy spokojnie, kontrolowaliśmy przebieg. Później wkradło się troszkę rozluźnienie. Jak będziemy w takiej dyspozycji jak na Pucharze, to jestem spokojny.
Cieszysz się, że Podhale w trakcie sezonu zamieniłeś na GieKsę?
– Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Oczywiście, że nie cieszę się z tego co się dzieję w Nowym Targu. Musiałem znaleźć sobie opcję, i jestem przekonany, że wybór Katowic, to była najlepsza możliwa decyzja. Dobrze się czuję na Śląsku. Trzymam cały czas kciuki, żeby Podhale podniosło się z tych problemów. Sytuacja tam jest nieciekawa. Szkoda mi zawodników, którzy tam są.
