Po niewątpliwym sukcesie Jastrzębskiego Klubu Hokejowego, porozmawiałem również z Łukaszem Nalewajką. Przypomnę, że dzięki temu zwycięstwu zapewnili sobie awans do półfinałów playoff Tauron Hokej Ligi w sezonie 2024/2025.
Łukasz, zacznę od gratulacji. Jak skomentujesz tą pierwszą wygraną w playoff na trudnym terenie lodowiska w Toruniu?
– Dziękuję za gratulację. Była to niewątpliwie ciężka seria. Od początku jednak tego właśnie się spodziewaliśmy. Toruń to niewygodny przeciwnik. Cieszymy się, że się nam udało przejść przez ten ćwierćfinał. Już teraz koncentrujemy się na GKS Tychy.
Widać dzisiaj było, że torunianie na pewno za wszelką cenę będą chcieli wam to uniemożliwić?
– O zachowaniu kibiców nie będę się wypowiadał. Pod koniec zaczęła się robić „nieprzyjemna” gra. Playoff rządzi się swoimi prawami i wiedzieliśmy, że będą nas prowokować – szczególnie przy niekorzystnym wyniku. Przyjęliśmy te warunki i wytrzymaliśmy ciśnienie do końca. Pod koniec udało nam się strzelić do pustej. Wówczas już byliśmy niemal pewni, że zakończymy tą serię zwycięstwem.
Znacie swoich rywali bardzo dobrze, bo w każdej rundzie się z nimi mierzycie. Czy pod takim kątem możemy mówić o tym, że mogli was czymś zaskoczyć?
– Raczej nas niczym nie zaskoczył. Byliśmy na to przygotowani. Oprócz gry, mamy również analizy wideo. Jest to niewygodna drużyna z którą ciężko się nam tutaj gra. Trybuny też robią swoją robotę. Jest tu nieprzyjemnie. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, dlatego to zwycięstwo tym bardziej nas cieszy. Ostatnim razem jak graliśmy na Tor-Torze to gospodarze wyrównali stan rywalizacji. Można w związku z tym powiedzieć, że towarzyszyła nam dodatkowa presja.
Kiedy rozpoczniecie misję „GKS Tychy”?
– Dzisiaj na pewno będziemy się cieszyć wracając te kilkaset kilometrów. Od czwartku będziemy się regenerować i koncentrować na kolejnym zadaniu jakie przed nami stoi.
Patrząc na tabelę po fazie zasadniczej, to trudniejszego rywala mieć nie mogliście. To wyzwanie jest możliwe do zrealizowania?
– W sezonie zasadniczym prowadziliśmy przeciwko nim wyrównane pojedynki. Na pewno będą bardziej wypoczęci niż my. Jesteśmy tu gdzie jesteśmy. Musimy zaakceptować warunki w jakich się znajdujemy. Mogę powiedzieć na pewno, że broni nie składamy. Jedziemy do Tychów walczyć.
Ten brak rytmu oponentów wpłynie na ich formę?
– Dla nas na plus jest to, że jesteśmy w rytmie. Jako ostatni zespół awansowaliśmy, co jasno przekłada się na większą liczbę spotkać rozegranych bezpośrednio przed półfinałem. Oni już od 27 stycznia nie grali. Te pierwsze mecze będą dla nich troszeczkę cięższe pod tym względem. Będziemy się starać wykorzystać ten atut.
Gdybyś mógł pokusić się o krótką charakterystykę GKS Tychy? Na co będzie zwracać szczególną uwagę?
– Mają cztery bardzo dobre „piątki”. Mają bardzo wyrównaną drużynę. Myślę, że jest to siłą tego zespołu. Ponadto są zdyscyplinowani taktycznie. My również musimy zagrać swoją najlepszą wersję, by mieć szansę na finał.
