Zapraszam do przeczytania pomeczowej wypowiedzi drugiego trenera GKS Tychy, Adama Bagińskiego. Porozmawialiśmy między innymi o powrocie na krynickie lodowisko, wygranej z Re-Plast Unią Oświęcim oraz zbliżającej się szansie na zapisanie się do historii polskiego hokeja.
Po drugim półfinale, znamy już oficjalnie zestawienie finałowe Pucharu Polski. Jak podsumujesz ten awans?
– Zwycięstwo zawsze cieszy. Przyjechaliśmy tutaj i taki mamy cel, żeby ten Puchar zdobyć. Mimo, że spotkanie nie układało się po naszej myśli. Zespół potrzebował impulsu, który otrzymał podczas przerwy. Byliśmy w grze i próbowaliśmy zdobyć kontaktową bramkę, żeby odwrócić niekorzystny rezultat. To się udało i dzięki temu złapaliśmy wiatr w żagle. Od połowy spotkania zaczęliśmy bardzo dobrze pracować. To było to o co nam chodziło.

Znajdujemy się na obiekcie w Krynicy Zdroju, gdzie mamy olbrzymie tradycje hokejowe. Jakie wspomnienia wracają z tafli w tym urokliwym mieście?
– Mam z tym miejscem bardzo wiele wspomnień. Odbywało się tu wiele zgrupowań reprezentacji Polski. Bardzo mi się podoba inicjatywa zorganizowania tutaj tego Pucharu Polski. Wróciliśmy do źródeł polskiego hokeja. Świetne lodowisko, bardzo dobra atmosfera.
Pomimo słabej pierwszej tercji udało się odrobić niekorzystny rezultat, by finalnie móc cieszyć się z wykonania pierwszego kroku.
– Nie graliśmy źle. Od początku rywalizacji stwarzaliśmy sytuacje. Straciliśmy dwa gole i to odczuliśmy, ale cały czas byliśmy w grze. Byliśmy na linach, ale jak pokazuje wynik wszystko zakończyło się powodzeniem. Bardzo ważne było to, żeby strzelić gola i w siebie uwierzyć. W przerwie powtarzaliśmy w szatni, że potrzebujemy wiary w zwycięstwo.

W czwartek JKH GKS Jastrzębie pokonał aktualnego Mistrza Polski. Czego spodziewacie się od ekipy trenera Kalabera?
– Spodziewamy się po jastrzębianach twardej walki o każdy krążek. To będzie wyrównane spotkanie. Ich charakterystyką gry jest gra blisko przeciwnika, trudno jest wyjechać z tercji z gumą. Jest niewiele czasu na zastanawianie się. Są bardzo groźni, więc musimy na nich uważać. Jak zawsze małe detale zdecydują o powodzeniu.
Większym zaskoczeniem jest awans JKH GKS Jastrzębie, czy porażka GKS Katowice?
– Tak jak powiedziałem wcześniej to są pierwsze cztery drużyny w tabeli. Tutaj każdy może wygrać z każdym. Gieksa jest liderem, ale nikt nie może spodziewać się wygranej w każdym meczu. JKH zagrało bardzo cierpliwie, konsekwentnie do końca. Odrobili niekorzystny rezultat i jako pierwsi awansowali do finału. Rzuty karne zdecydowały. W Pucharze Polski tak bywa, że Ci niżej rozstawieni grają całkiem dobrze i ogrywają faworytów.
W sobotę jest szansa na obronę tytułu z ubiegłego roku. Czy odczuwacie presję zdobycia dziesiątego trofeum w historii klubu?
– Zawsze podchodzimy z nastawieniem, żeby wygrać. Nie często masz okazję wygrać jakiekolwiek trofeum dla klubu. Każda tego typu sytuacja daje możliwość zapisania się do historii. Cieszę się, że mamy kolejną szansę.
