O zakończonych rozgrywkach w Młodzieżowej Hokej Lidze, grze syna za naszą południową granicą, wielkim i małym finale o Mistrzostwo Polski oraz reprezentacji Polski – porozmawiałem z dobrze znanym w środowisku hokejowym, Arturem Ślusarczykiem.

Jak według dyrektora wyglądał miniony sezon SMS-u nie tylko w Młodzieżowej Hokej Lidze?

– Jeżeli chodzi o młodszą grupę, to oceniam bardzo dobrze. Wraz z trenerami Morawieckim i Nowakiem jeździliśmy na mecze do Czech. To dla nich bardzo dobre przetarcie i nauka szybkiego hokeja. Muszą szybko myśleć, podawać , szybko poruszać się po lodzie. Nie ma stania, które często widzimy w polskiej lidze. Czesi grają mocno forecheckingiem, nie pozwalają wychodzić pod kontrolowanym krążkiem. Cały czas trzeba być w jeździe, szybko myśleć. To jest bardzo dobra nauka i szkoła. Wiadomo, że ciężko było szczególnie w pierwszych spotkaniach, bo zawodnicy musieli się przestawić na ten inny, szybszy, bardziej kombinacyjny hokej. Jestem pewny, że te doświadczenia zaowocują w przyszłości.

– Wszyscy jesteśmy zadowoleni osiągnięciami starszej grupy. Drugi rok z rzędu zdobywamy brązowy medal w MHL-u. Jest to zasługą trenerów Gusowa, Owczarka oraz Nowaka, który jest trenerem bramkarzy. W sztabie był również kierownik – Andrzej Zabawa i fizjoterapeuta – Krzysztof Ritszel. Nie można o nich zapominać. Bardzo dobra praca wykonana przez trenerów oraz sztab zaowocowała brązowym medalem. Bardzo się z tego cieszymy, bo to dla tych młodych chłopców duży sukces. Nie możemy wspomóc się nikim z Tauron Hokej Ligi. Nie możemy dokonać żadnych wzmocnień. To są młodzi chłopcy. Dobrze, że gramy w Play-Offach, ponieważ to zwiększa ich motywację od początku sezonu, by zająć jak najwyższe miejsce w fazie zasadniczej. Mecze w tej decydującej fazie rządzą się innymi prawami. Szkoda, że w półfinale czterech zawodników mieliśmy zawieszonych. Część zawodników musieliśmy oddać na Mistrzostwa Polski Juniora Młodszego, czyli tak zwaną Ogólnopolską Olimpiadę Młodzieży. Pierwszy mecz z Janowem, musieliśmy grać w dziesięciu zawodników w polu. To również wpłynęło na dalsze losy. Gdybyśmy byli w pełnych składach, moglibyśmy pokusić się o grę o złoty medal. Wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jako dyrektor, klub – jesteśmy zadowoleni z tego sezonu. Dotyczy to również młodszych grup. Udało się po raz drugi wywalczyć brązowy medal.

Jakub Ślusarczyk od kilku lat gra w Czechach. Jak ta gra wpłynie na postęp i wzrost umiejętności Kuby?

– Kuba jest już sześć lat w Czechach. Grał w Porubie, teraz jest w Vitkowicach. Dzięki temu, że wprowadzono over – age trzech zawodników mogło grać z rocznika 2003 w juniorach. Jeden sparing i jeden mecz rozegrał w czeskiej Extralidze. Był też na sparingu w pierwszej i drugiej lidze. Z perspektywy ojca czy trenera cieszę się, że jest tam w Czechach od sześciu lat. Cieszę się, że się rozwija. Zobaczymy jak potoczą się jego dalsze losy, ponieważ ma podpisany kontrakt z Vitkowicami – co prawda na trzy lata – ale ten kontrakt co roku jest odnawialny. Wszystko rozstrzygnie się w najbliższych dniach, albo tygodniach. Ma ważny kontrakt do końca kwietnia, ale ma również podpisaną umowę z agencją menadżerską, więc zobaczymy jak to wszystko się potoczy. Mam nadzieję, że będzie mógł zostać w Czechach.

Od kilku sezonów obserwujemy wzrost umiejętności zawodników i zawodniczek grających w polskich ligach. Jak ten rozwój wygląda oczami dyrektora?

– Poziom hokeja na różnych poziomach wzrasta. Coraz więcej kobiet jest zaangażowanych do gry. Cieszy to, że kobiecy hokej się rozwija. Na pewno jednym z czynników na wzrost popularności, miał awans pierwszej reprezentacji do światowej elity. Trzeba pamiętać, że poziom Tauron Hokej Ligi również się podniósł, też dzięki temu, że jest większa liczba obcokrajowców. Przez to nasi zawodnicy nie mają miejsca w szerokich składach. Ci, którzy nie mieszczą się w THL, przechodzą do drużyn w MHL-u. Jest też więcej drużyn. Te zespoły są bardziej wymagającymi przeciwnikami, niż były dwa czy trzy sezony temu.

GKS Katowice powalczy z Re-Plast Unią Oświęcim o złoty medal Mistrzostw Polski. GKS Tychy w walce o brązowym podejmie JKH GKS Jastrzębie. Czy spośród tej najlepszej czwórki masz swojego faworyta? Jak oceniasz wynik GKS Tychy w tym sezonie?

– Oczywiście, że przyglądam się rozgrywkom. Przez najdłuższą część swojej kariery byłem związany z GKS Tychy. To było bardzo owocne sześć sezonów. Jako zawodnik i człowiek spędziłem tam najlepsze lata kariery. Zdobyłem tam jedyne Mistrzostwo Polski, medale oraz Puchary. W tym czasie grałem również w reprezentacji. Nie ukrywam, że jestem trochę rozczarowany półfinałami, ponieważ więcej emocji dostarczyły nam ćwierćfinały. Półfinały – wydawało mi się, że będą bardziej zacięte. Nie spodziewałem się, że rywalizacje zakończą się w pięciu meczach. Dla jednej drużyny brązowy medal to nie jest szczyt marzeń. Jeżeli ktoś przed sezonem mierzy w wielki finał, mecz o brąz to nie jest spełnienie marzeń. Wszystko będzie zależało od nastawienia zawodników. O brązowy medal gra się do dwóch zwycięstw. W każdym meczu trzeba uważać, grać defensywnie. Tychy muszą uważać, żeby się za bardzo nie odsłonić, ponieważ JKH GKS Jastrzębie dobrze gra z kontry. Trener Róbert Kaláber dużą uwagę zwraca na grę defensywną, dobrą grę w obronie. Te rywalizacje o brązowy medal będą ciężkie. Ciężko jest wyłonić w tej parze faworyta. Myślę, że do rozstrzygnięcia wystarczą trzy mecze. Dużą rolę będzie grała większą motywacją i chęć zdobycia trzeciego miejsca. Gdy wygrasz „mały” finał zdobywasz brązowy medal. Drużyna, która przegra zdobędzie najgorsze miejsce na sportowca. Jest o co walczyć.

Czy GKS Katowice obroni tytuł z minionych sezonów?

– To jest wielki finał, każdy chce zdobyć złoty medal. To będzie ciężka rywalizacja. GKS Katowice ma dobrego bramkarza, oraz bardzo mocną siłę ofensywną. Potrafią strzelać bramki, ale mają również w obronie doświadczonych zawodników. Jest to drużyna bardziej doświadczona niż Unia Oświęcim. Grali w tym sezonie w Pucharze Kontynentalnym. Wydaje mi się, że może się to zakończyć na sześciu, siedmiu meczach. GKS Katowice obroni tytuł.

Wracamy do światowej elity po dekadach niebytu w niej. Jak ten awans wpłynie w dalszej perspektywie na polski hokej?

– Samo przeżywanie – nie tylko sztabu, zawodników – będzie na całe życie. Sam miałem przyjemność w 2002 roku uczestniczyć na Mistrzostwach Świata w Szwecji. Było to dla mnie bardzo duże przeżycie i wydarzenie. Emocje, pozostaną we mnie do końca życia. Te emocje będą towarzyszyć nam wszystkim. Mam nadzieję, że zwiększy to liczbę kibiców na lodowiskach, część z nich zapisze swoje dzieci na hokej. Najlepszą rzeczą jaka może się stać to utrzymanie, żeby grać następne lata z tymi najlepszymi. Jeżeli nawet by się to nie udało –  naszym celem będzie jak najszybszy powrót do Elity. Utrzymanie będzie ciężkim zadaniem, ale zostawiam to w rękach sztabu, zawodników. Każdej drużynie może przydarzyć się kryzys. Wierzymy w to, że uda się utrzymać i pozostać w niej na dłużej. Dzięki temu będzie lepsza promocja hokeja w Polsce.

Jesteśmy w czasie Świąt Wielkanocnych. To okres składania sobie życzeń świątecznych. Czego życzysz kibicom hokeja w Polsce?

– Życzę zdrowia, szczęścia i spokoju. Te trzy rzeczy są najważniejsze.