O kilka słów posumowania zgrupowania w Jastrzębiu-Zdroju poprosiłem trenera Grzegorza Klicha, asystenta reprezentacji Polski.

W najbliższych dniach nasza reprezentacja mierzyć się będzie z dwójką rywali, którzy ponownie awansowali na Mistrzostwa Świata Elity. Które ze spotkań będzie najbardziej wymagające?

Dobre pytanie. Myślę, że każdy z tych meczów będzie trudny. Na pewno Węgrzy, którzy grają u siebie. Będziemy rywalizować z nimi w pierwszy dzień. Wiadomo, że będą czuli presję trybun, żeby wygrali to spotkanie. To będzie dla nas trudna rywalizacja, ponieważ mamy odmłodzoną kadrę. Część zawodników będzie debiutować. To będzie dla nas najtrudniejszy rywal.

Reprezentanci Włoch na pewno będą chcieli pokazać się nowemu selekcjonerowi. Jestem pewien, że dadzą z siebie maksimum swoich umiejętności.

Jak jest nowa „miotła”, to daje nowy impuls. Zawodnicy będą chcieli się pokazać z jak najlepszej strony. Różnice między tymi zespołami są minimalne. Wiele będzie również zależało od dyspozycji dnia, czynników psychologicznych. Wiele aspektów będzie o tym decydować. Jedziemy na Węgry z młodym zespołem. Po turnieju na pewno będziemy mieli obraz zawodników jak radzą sobie w ciężkich warunkach. Do tej pory te turnieje listopadowe nie były aż tak wymagające. Teraz będziemy się weryfikować na tle rywali, którzy od lat walczą o grę na szczeblu elity.

Co więcej możemy powiedzieć o Słowenii?

Tą drużynę znamy. Kilkukrotnie z nimi rywalizowaliśmy. Mają dobrze wyszkolonych kadrowiczów. Grają twardy hokej, ale my lubimy z nimi grać.

Od niedzieli do wtorku na Jastorze trwało zgrupowanie reprezentacji Polski. Jakie były założenia na ten etap przygotowań?

Mamy niewiele czasu, więc chcieliśmy zapoznać zawodników z naszymi zagadnieniami taktycznymi. Dużą część pracy poświęciliśmy na grę w osłabieniach. Jest z nami Tobiasz Bigos, który jest odpowiedzialny za ten fragment. Trenowaliśmy również ogólne założenia z gry 5-5.

Jak sztab przyjął nowego asystenta kadry – Tobiasz Bigosa? Co to dla niego oznacza?

– Najlepiej z nim porozmawiać. Nie traktujemy go jako „świeżaka”. Jest profesjonalistą, który dołącza do sztabu. Te kilka dni współpracy wyglądają dobrze. Mamy podobne pomysły na grę, dobrze się dogadujemy. Ma doświadczenie i chcemy wykorzystać wiedzę, którą zdobył na studiach w Finlandii.

Zawodnicy często robią sobie na wzajem różne żarty. Czy ta praktyka przekłada się również na was trenerów?

– Nie (śmiech). Jesteśmy poważnymi ludźmi.