Choć pozostałe trzy zespoły zapewniły sobie awans po czterech spotkaniach, to JKH GKS Jastrzębie – po środowym meczu dołączyło do najlepszej trójki. W siódmej rywalizacji postawili przysłowiową kropkę na „i” i z województwa kujawsko-pomorskiego wywieźli upragniony awans. O losy dotychczasowych ćwierćfinałowych starć – porozmawiałem z Kamilem Górnym.
Zrobiliście decydujący krok w kierunku awansu do półfinału. Jak te ćwierćfinały będziesz wspominał?
– To były ciężkie mecze. Szczególnie ta końcówka była wyczerpująca. Strzelając po jednym golu, ciężko myśleć o pozytywnym rozstrzygnięciu. Dzisiaj na całe szczęście odwróciliśmy losy spotkania na naszą korzyść i dociągnęliśmy ten wynik do końca. W spotkaniach u nas widać było, że byliśmy skuteczni, dużo strzelaliśmy, byliśmy niemal bezbłędni podczas gier w przewadze. Miejmy nadzieję, że utrzymamy naszą dobrą grę.
Przyjechaliśmy do Torunia już dzień przed meczem. Czuliście dodatkową presję, mając gdzieś z tyłu głowy, że możecie już teraz zagwarantować sobie awans?
– Byłoby ewentualnie 3:3 i gralibyśmy swoje. Teraz nie musimy o tym myśleć. Swoją uwagę kierujemy już na GKS Tychy. Wracając jeszcze do tego spotkania, to wiedzieliśmy, że Toruń nie podda się. Wiemy, że mieli tam swoje – większe lub mniejsze – problemy. Nie możemy jednak o tym myśleć. Nie weszliśmy dobrze w mecz – mało sobie pomagaliśmy. Na całe szczęście udało się wyjść z naszych problemów i do domu wrócimy z pewnością gry dalej.
To kolejny pojedynek kiedy rozpoczynacie od strzelonej bramki. To zadziałało na waszą nie korzyść – patrząc na późniejsze wydarzenia?
– Mieliśmy pewne trudności ze strzeleniem gola. To, że trafiliśmy w pierwszych minutach – dało nam pewność, troszkę luzu – być może za dużo. Myśleliśmy, że pod nieobecność podstawowego bramkarza, krążek chętniej przekroczy linię bramkową. Z dobrej strony pokazał się Mateusz Studziński. Musimy na takie rzeczy uważać, szczególnie, że jest to playoff. Dzisiaj był ten dzień, że musieliśmy to skończyć.
Wracacie autobusem do Jastrzębia-Zdroju. Rozumiem, że te chwile będą przebiegać w radosnej atmosferze?
– Mamy daleką drogę. Do spotkania półfinałowego mamy jeszcze kilka dni. Wiemy jaki hokej prezentują Tychy. Aktualnie musimy skupić się na regeneracji i odpoczynku. Na treningach na pewno będziemy analizować grę tyszan. Podsumowując odpowiedź na pytanie – będziemy wracać z radością, ale również „głową”.
To, że jesteście w ciągłym rytmie – a wasz przeciwnik – ma za sobą już kilka dni wolnego – pozytywnie wpłynie na was, czy na nich?
– To może działać w obydwie strony. Rywale mogą być wypoczęci bardziej niż my i złapać nas na przykład w trzeciej tercji. Z doświadczenia wiem, że ciężko jest wrócić do rytmu po tylu dniach oczekiwania. Mam nadzieję, że GKS Tychy również będzie miał ciężko w tym pierwszym meczu. Liczę na to, że pokażemy się z dobrej strony.
