O serii z Comarch Cracovią, najbliższym półfinałowym rywalu oraz okolicznościach rezygnacji z PZU Podhala Nowy Targ – porozmawiałem z Krzysztofem Majkowskim, drugim trenerem Re-Plast Unii Oświęcim.

Jak podsumujesz ćwierćfinałową serię z Cracovią?

– Dzisiejsze spotkania wyglądało tak jak cała ta seria. Byliśmy lepsi z gry, ale nie mogliśmy udokumentować naszej przewagi. Gol z trzeciej tercji dał na jednobramkowe prowadzenie i jak się okazało awans do półfinałów. Była to trudna seria, która nas zahartowała przed dalszą fazą.

Czy jedną z przewag GKS Tychy będzie ten wcześniejszy awans i więcej czasu na regenerację?

  Ciężko powiedzieć. Jak wygramy półfinał, to będzie wiadomo, że nam to nie przeszkodziło. Jak przegramy, to możliwe, że seria siedmiu rywalizacji wpłynęła na ewentualną porażkę. Nigdy tego nie wiesz. Jak pokazał w ubiegłym sezonie GKS Katowice, po serii czternastu spotkań w ćwierćfinałach i półfinałach, wygrali w walce o złoty medal z GKS Tychy 4:0.

Nikt inny jak Ty nie zna tak dobrze GKS Tychy. Przez wiele lat byłeś zawodnikiem, a później jej trenerem. Co będzie decydowało o powodzeniu?

To co zawsze, czyli kto wykorzysta więcej błędów rywali. Nie tylko w sporcie zespołowym decydują błędy. Kto ma większe umiejętności i będzie w stanie je wykorzystać na swoją korzyść to wygra. Może być tak, że drużyna popełni trzy błędy i przeciwnik strzeli trzy gole, w może być po prostu mniej skuteczna i nie strzeli nic. Wszystkie cztery zespoły są po ciężkiej serii. W przekroju ostatnich lat nie było takiej sytuacji, że wszyscy walczyli w stanie rywalizacji 3:2. To świadczy o tym, że liga jest wyrównana. W półfinałach walczymy również do czterech zwycięstw.

GKS Tychy ma szansę na zdobycie potrójnej korony. Po Superpucharze i Pucharze Polski ma potencjalnie wszystkie argumenty na to, żeby dołożyć do tego szósty mistrzowski tytuł. To pod kątem mentalnym buduje czy blokuje?

Wszystkie zespoły mają identyczną szansę na mistrzowski tytuł. To, że zdobyli te Puchary nie znaczy, że mają większą szansę. Wszystko startuje od zera. Popatrz na tabelę po fazie zasadniczej. Po czterdziestu kolejkach nasza przewaga nad Comarch Cracovią wynosiła trzydzieści dwa punkty. I co z tego? Cracovia walczyła jak równy z równym. Teraz piszemy nową historię.

Czy możemy powiedzieć o jakimś półfinałowym zaskoczeniu?

Spodziewałem się niespodzianki, ale tak się nie stało. Patrząc na przebieg ligi i piątą rundę myślałem, że w końcówce może się coś wydarzyć. Do niczego takiego finalnie nie doszło, mimo walki do samego końca. Cztery najniżej rozstawione drużyny odpadły w pierwszej rundzie.

Kto był potencjalnie czarnym koniem naszej ligi? Zagłębie Sosnowiec? KH Energa?

– Ogólnie to raczej nie, ale ta czwórka z miejsc 5 – 8 pokazała się nieźle. Uważam, że prezentują podobny poziom. Po fazie zasadniczej mogliśmy przecież wybrać inny zespół niż Comarch Cracovia. Po analizie wzajemnych rywalizacji, wiedzieliśmy, że wszystko zacznie się od nowa.

Co zdecydowało o rezygnacji z PZU Podhala Nowy Targ na rzecz krakowskiego klubu? Dotychczas lider wybierał ósmy zespół, drugi – siódmy i tak dalej.

Pierwszy raz w historii zdarzyło się tak, że wybór nie był po miejscu w tabeli. Cracovia i Podhale były z taką samą zdobyczą punktową. O szóstym miejscu Cracovii zdecydowały bezpośrednie pojedynki, bramki między nimi. Duży wpływ na nasz wybór miała również logistyka. Do Krakowa jest zdecydowanie bliżej niż do Nowego Targu. Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw – zdecydowaliśmy się na Cracovię.

Kto w Unii Oświęcim decyduje o wyborze konkretnego rywala?

To była wspólna, trójstronna decyzja.