Lubomir Witoszek to trener z bogatym hokejowym CV. Oprócz pracy od podstaw w Warszawie od ubiegłego sezonu wraz z zarządem tworzy zespół w Młodzieżowej Hokej Lidze. Zapraszam do lektury interesującej rozmowy o tworzeniu zespołu bez wsparcia sponsorów, negatywnym wpływie polityki na hokej, ograniczonej kadrze oraz ostatnich wzmocnieniach.
Jak ocenia pan dzisiejszą porażkę na trudnym lodowisku na śląsku?
– O porażce zdecydowały braki kadrowe. Tak naprawdę graliśmy dwunastoma zawodnikami. W tym byli obecni hokeiści, którzy regularnie nie grali. Dla nich był to pierwszy praktyczny test. Trzy gole straciliśmy po naszych indywidualnych błędach. Niestety nie mamy innych zawodników. Drużyna z ubiegłego sezonu nam się kompletnie rozpadła. Robimy wszystko od zera. W Zgierzu zostali tylko dwaj zawodnicy. Staramy się uzupełniać braki. Jastrzębianie byli w naszym zasięgu. Gdybyśmy strzelili gola w sytuacji jeden na jeden (przy wyniku 2:0) – mecz mógłby inaczej się ułożyć. Pod koniec zabrakło nam sił.
Kadra w ubiegłym sezonie wyglądała znacząco inaczej niż w tym. Z czego to wynika?
– Wszystko wynika z braku pieniędzy. Z tej startej kadry zostało jedynie trzech zawodników. Do 20. sierpnia nie byliśmy w ogóle pewni czy przystąpimy do tych rozgrywek. Hokeiści w sytuacji, gdy nie wiadomo czego możemy się spodziewać znaleźli sobie inne kluby. Tego dnia zapadła wiążąca decyzję, że zagramy w MHL. Postawiliśmy na wychowanków z Łodzi. To jest zupełnie inna drużyna.
Kto tworzy trzon tego zespołu? Są to przedstawiciele z Łodzi, Zgierza, innych miast?
– Parę dni temu przyjechał do nas z Kanady prawdziwy obrońca, Braiden Van Herk. To jest duże wzmocnienie naszej drużyny. Staram się do niego dopasowywać młodszych, żeby się od niego uczyli. Skutki tej współpracy poznamy w dalszej części sezonu. Ponadto mamy jeszcze „dobrą duszę” w postaci – Jakuba Revaja, który w tamtym sezonie był kapitanem. Z Torunia przyjechał do nas Jan Walczak, a z Bytomia – Kiril Kasianchuk. Czekamy jeszcze na pozostałych, którzy powinni do nas dotrzeć. Mam nadzieję, że nie powtórzymy sytuacji z ubiegłego sezonu, gdzie przez pół sezonu układaliśmy drużynę. Z powodów zmiany władzy w Polsce, czyli mówiąc wprost z powodów politycznych odeszli od nas wszyscy sponsorzy. Sponsorują inne, bardziej „zaprzyjaźnione” sporty. Nie rozumiem takiej sytuacji, gdzie polityka aż w takimi sposób „miesza” się ze sportem. Jestem przerażony takim rozwojem zdarzeń.
Oprócz zawirowań z którymi musicie się zmagać, jakie macie cele na ten sezon?
– Chcemy utrzymać drużynę i budować ją na przyszły sezon. Mamy bardzo dobrą infrastrukturę. Powstał następny fajny obiekt w Polsce, z czego się bardzo cieszymy. Istnieje również bardzo duże zainteresowanie wśród dzieci w Zgierzu. Teraz dojdziemy nam kolejny dobry rocznik z juniora i młodzika. Współpracujemy z Łódzkim Klubem. Dzieci są oddzielnie od pierwszej kadry. Trzon stanowią zawodnicy z terenów Łódzko-Zgierskich. Nie wiemy jeszcze jak będą wyglądały limity starszych hokeistów i obcokrajowców w przyszłym sezonie. Przygotowujemy się do gry naszymi zawodnikami. Do dyspozycji mamy trzech, czterech obcokrajowców, resztę stanowią Polacy.
W ubiegłym roku podczas kursu trenerskiego wspominał pan o tym, że trafimy pan do Komety Brno. Co wydarzyło się po drodze, że pracuje pan jednak w Polsce, a nie w Czechach?
– Po tym jak nie doszliśmy do porozumienia z Sabers Oświęcim, byłem już w drodze do Brna. W tej chwili tam jest moja rodzina. Przeprowadzałem z nimi rozmowy, ale dokładnie w drodze na granicy polsko-czeskiej otrzymałem informację, że powstał ośrodek w Zgierzu. Pojechałem tam z ciekawości i doszliśmy do porozumienia. Szkoda, że zespół który zbudowaliśmy w poprzednim sezonie nie przetrwał. To był główny kandydat na najlepszą trójkę w pierwszej lidze. Mieliśmy również aspirację, żeby stworzyć zespół na Extraligę. Jak patrzę na Sanok czy Nowy Targ – to widzę realne szansę na rywalizowanie na podobym poziomie. Bez pieniędzy sportu zawodowego się nie da prowadzić.
Wszystkich rozmówców pytam o występy w CHL – Re-Plast Unii Oświęcim. Jak tego typu wyniki wpływają na postrzeganie polskiego hokeja?
– Na Śląsku, w Małopolsce widzimy, że trybuny są pełne. Cieszę się z takiego zainteresowania hokejem w Oświęcimiu. Na pierwszą ligę czy Sabersów już tylu kibiców nie chodzi. Do końca nie wiem czy były te spotkania transmitowane w otwartych kanał w telewizji? (…)
Trzeba wykupić dostęp, by móc oglądać…
– To jest problem, że nie mamy otwartych transmisji. Brakuje również całej otoczki wokół spotkania, czyli między innymi studia przed, w trakcie przerw oraz po meczu. Podczas studia powinny być również pokazywane spotkania młodzieżowe, uniwersyteckie i tak dalej. Gdy pracowałem w Rosji, było dokładnie to samo. Mecz to tylko jeden z elementów wydarzenia! To buduje świadomość hokeja w szerszym gronie odbiorców. W Zgierzu około trzydziestu lat temu były dwie hokejowe drużyny. Odkąd tam jestem próbuję podczas rozmów z ludźmi uświadamiać ich o tym, że w Zgierzu jest hokej. Chciałbym, żeby na skalę ogólnopolską powtórzyć przykład działań na Śląsku, gdzie jest największa świadomość tej dyscypliny wśród ludzi. Są miasta w Polsce gdzie jest lub powstaje infrastruktura – a w żaden sposób nie wpływa to na rozwinięcie tego na ogólnopolską skalę. Super lodowisku jest w Bydgoszczy – dlaczego nie ma tam hokeja? A Poznań? Wrocław? Warszawa? W stolicy pracowałem kilkanaście lat, gdzie rozwijałem sekcję. Warszawa jest moim domem w którym mieszkam. Ludzie, którzy nawet przypadkowo przyjdą po raz pierwszy na hokej już z nim pozostaną. Hokej jest widowiskowym sportem. Jak umiejętnie będziemy go „sprzedawać” to możemy spodziewać się pełnych trybun – tak jak praktycznie we wszystkich okolicznych Państwach.
