Tydzień temu nowym Mistrzem Polski została Re-Plast Unia Oświęcim. O kulisach pokonanej drogi, planach na najbliższy sezon oraz meczach reprezentacji Polski na Mistrzostwach Świata Elity – porozmawiałem z Mariuszem Sibikiem, prezesem i przedstawicielem głównego sponsora, firmy Re-Plast.
Po dwudziestu latach tytuł Mistrza Polski powrócił do Oświęcimia. Jak podsumuje pan miniony sezon i drogę do złotego medalu?
– Sezon był dla nas bardzo ciężki. Były wzloty i upadki. Można powiedzieć, że fajnie graliśmy od początku sezonu. Naszym celem minimum była minimum faza półfinałów Mistrzostw Polski oraz wejście do ścisłego finału w Pucharze Polski. Po Pucharze pozostał pewien niedosyt, bo liczyliśmy na więcej. Później przeprowadziliśmy rozmowę z zawodnikami, która skutkowała tym, że drużyna super zareagowała. Końcówka sezonu zasadniczego była nerwowa i niestabilna. Skończyliśmy tą fazę na drugim miejscu. Zgodnie z regulaminem mieliśmy prawo wybrać przeciwnika i postawiliśmy na Comarch Cracovię. Z tym zespołem w fazie zasadniczej grało nam się bardzo dobrze. Sądziliśmy, że ten ćwierćfinał będzie dla nas dużo lżejszy. Niewiele brakowała, żebyśmy zakończyli sezon już na tym etapie. Wówczas byłaby to dla nas duża porażka. Plany jakie sobie zakładaliśmy byłyby wówczas niemożliwe do realizacji. Mecze przeciwko Cracovii bardzo zbudowały nas zespół. Być może potrzebowaliśmy takiego twardego przeciwnika. Postawili nam wysoko poprzeczkę. Później naszym rywalem był GKS Tychy, gdzie byliśmy drużyną lepszą i zasłużenie wygraliśmy tą rywalizację. W poprzednich sezonach regularnie przegrywaliśmy z tyszanami. W finale spotkały się dla mnie najlepsze dwie drużyny. Serię zaczynaliśmy w Katowicach. Zakładaliśmy, że jak wywieziemy stamtąd jedno zwycięstwo będzie dobrze. I tak się stało. Później każdy kolejny mecz był równy, były dogrywki. Bardzo cieszymy się, że tak to się skończyło. Nasz klub i nasi zawodnicy zdobyli to dziewiąte Mistrzostwo Polski dla całego Oświęcimia, kibiców po dwudziestu latach.

W tym tygodniu w środę odbyła się również feta z kibicami na lodowisku przy Chemików 4.
– Fetę z kibicami przygotowało miasto, które bardzo wspiera nasz klub. Gdyby nie to wsparcie to tej drużyny by nie było. Znaczna część środków pochodzi właśnie od miasta. Ta feta to prezent od władz miejskich. Wiadomo, że ten siódmy mecz graliśmy na wyjeździe. Drużyna po spotkaniu przyjechała dość późno, około drugiej w nocy. Mimo bardzo później pory przed lodowiskiem było ponad dwa tysiące ludzi. Było to coś wspaniałego.
To był najlepszy moment w pana współpracy z Unią Oświęcim?
– Sezon zakończyliśmy na najwyższym miejscu w Polsce. Jako prezes – przedstawiciel firmy Re-Plast, czyli głównego sponsora – zdobywamy Mistrzostwo Polski. To jest zwieńczenie całej tej pracy. Na poważnie współpracujemy w klubie od pięciu lat. W pierwszym roku – przy tak zwanym „stoliku” zdobyliśmy srebrny medal, bo akurat był to sezon covidowy. Tychy po sezonie zasadniczym były pierwsze, my byliśmy wiceliderem. Twierdzę, że wówczas moglibyśmy zamieszać. Od grudnia graliśmy bez żadnej porażki u siebie. Play-Offy również szybko skończyliśmy serią z Gdańskiem 4:1. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani. Sezon zakończył się przedwcześnie. W kolejnym roku również liczyliśmy na więcej.
Kto finalnie podejmuje decyzję o zatrudnieniu poszczególnych zawodników, trenerów i tak dalej?
– U nas w klubie nie ma dyrektora sportowego. Nie ma działu marketingu. Na etacie zatrudnione są trzy osoby: prezes Paweł Kram, fizjoterapeuta oraz Kinga Wieloch – sekretarka. Wszystkie pozostałe osoby współpracują charytatywnie. Wszystkie decyzje – stricte sportowe – podejmuje osobiście w konsultacji z zarządem. Ostateczna decyzja dotycząca sztabu należy do mnie. Jeśli mówimy o zawodnikach to, gdy przychodziłem do Oświęcimia to widzieliśmy jak klub pozyskuje hokeistów. Nie było to wówczas profesjonalne postępowanie. Można powiedzieć, że pojawiali się w Oświęcimiu z „łapanki”, ewentualnie przez jednego menadżera z Czech. W miarę upływu czasu rozbudowaliśmy sieć agencji menadżerskim z którymi stale współpracujemy. Oczywiście nie byłoby to możliwe bez odpowiednich kontaktów w Europie, za Oceanem czy w Skandynawii. Zaczęliśmy korzystać z proponowanych ofert. Oczywiście dodatkowo weryfikujemy graczy. Decyzja dotycząca pozyskania zawodnika finalnie leży po stronie trenerów.
Współpraca z agencjami to ciężkie zadanie? Jak to wygląda w praktyce?
– Wiadomo, że również obserwujemy ligi z których możemy ich pozyskać. Są to przeważnie ligi, które są dla nas w zasięgu finansowym. Nie szukamy na tym najwyższym poziomie w Niemczech, Szwecji, Szwajcarii i tak dalej. Nie jesteśmy w stanie nawet z tymi rynkami konkurować. Ligi te mają zupełnie inny poziom infrastrukturalny, organizacyjny. To jest zupełnie inna bajka. Szukamy zawodników z niższych poziomów lig skandynawskich, duńskich. Trochę patrzymy również na ligę francuską, alpejską. Osobiście nie jestem przekonany do Czechów.
Jak budżet Re-Plast Unii Oświęcim wygląda na tle pozostałych klubów w Tauron Hokej Lidze?
– Tuż po zakończonym sezonie nie wiemy ile dokładnie będzie wynosił budżet. Wiemy mniej więcej jakimi środkami będziemy dysponować. Praktycznie wszystkie umowy ze sponsorami mamy podpisane na rok z opcją przedłużenia o kolejne lata. Pozyskujemy również nowych sponsorów. Jak przychodziłem do Unii w 2019 roku to zaczynaliśmy od budżetu dwa miliony złotych. W tym roku nasz budżet wynosił w granicach 4,2 – 4,3 miliona złotych. Wydaje mi się, że w tamtym roku mieliśmy czwarty budżet w lidze. Na pewno trzy kluby dysponują większym budżetem. Jak sądzę z porównywalnym budżetem są jeszcze dwa kluby.

Znacie już skład osobowy zawodników na przyszły sezon?
– Mniej więcej już wszystko wiemy. Wiemy jakim budżetem musimy dysponować, żeby skutecznie obronić zdobyty tytuł oraz godnie prezentować się w Lidze Mistrzów. Musimy zrobić drobne – trzy – cztery wzmocnienia i dwie – trzy korekty w składzie. Budżet musi być w związku z tym wyższy mniej więcej o milion złotych.
Wzmocnienia dotyczą formacji defensywnych czy napastników?
– Zarówno obrońców i napastników.
Dzięki zdobytemu Mistrzostwu będziecie mieli możliwość zaprezentowania się na arenie międzynarodowej. Champions Hockey League wraca na nasz polski rynek. Zacznę od fundamentalnego pytania: czy mecze będą mogły odbyć się na lodowisku przy Chemików 4?
– Rozmawialiśmy już na ten temat z Martą Zawadzką. Być może niezbędne będą drobne poprawki. Gra na naszym lodowisku jest raczej nie zagrożona. Będziemy grać u nas. Wiadomo, że też czekamy na przybycie komisarzy, którzy stwierdzą czy nasze lodowisko zostanie dopuszczone. Ewentualnie wskażą na konieczne zmiany. Osobiście wydaje mi się, że będziemy rozgrywać spotkania na własnym lodowisku w Oświęcimiu. Mam nadzieję, że przyjdą również nasi kibice, którzy będą nas dopingować w podobnej liczbie jak podczas finałów Play-Off.
Informacja dotycząca gry polskiego klubu w Lidze Mistrzów napłynęła do nas w trakcie trwania decydującej fazy sezonu. Czy wizja gry w tych elitarnych rozgrywkach jeszcze bardziej was motywowała?
– Szczerze, to nie wiem czy o tym myśleliśmy w ten sposób. Zawodnicy skupiali się na każdym pojedynczym, kolejnym zwycięstwie. Oczywiście prowadziliśmy rozmowy, że fajnie byłoby zdobyć mistrzowski tytuł i grać w Hokejowej Lidze Mistrzów. Dla oświęcimian jest to super sprawa, że nasi mieszkańcy będą mogli zobaczyć dobre zespoły. Myślę, że poziom który będziemy prezentować nie będzie znacząco odbiegał od rywali. Skupialiśmy się przede wszystkim nad zwycięstwem w lidze. Udział w HLM jest dodatkową nagrodą.
W ubiegłym roku polska reprezentacja wywalczyła awans z I Dywizji w grupie A – do światowej elity. Czy ten sukces zmienił coś w ciągu ostatnich miesięcy w polskiej lidze?
– Ciężko powiedzieć czy zmienił? W przeciągu minionych lat widzę bardzo dużą różnicę w poziomie. Obcokrajowcy, przedtem również byli dobrzy, ale teraz reprezentują naprawdę dobry poziom. Dzięki temu, że gra ich więcej, mecze są atrakcyjniejsze dla widzów. Nasi zawodnicy przy grze na tym wyższym poziomie – muszą się rozwijać. Z drugiej strony martwi mnie szkolenie młodzieży, ale to zupełnie inny temat. Jako prezes seniorskiego klubu nie dostaję gotowego zawodnika do gry na poziomie Ekstraklasy. I to mnie martwi. Zawodnik, który ma dziewiętnaście lat – powinien być przygotowany, a nie jest. Do wejścia, dostania szansy. Obecnie nie dostałem ani jednego takiego hokeisty. Patrząc na te niższe poziomy nie widzę również takiego potencjału w ogóle. Być może to wywalczone mistrzostwo sprawi większe zainteresowanie wśród tych najmłodszych. Mam nadzieję, że wybiorą hokej niż piłkę nożną czy inną dyscyplinę. Z jednej strony jest ich zainteresowanie hokejem, a z drugiej pozostanie do wieku seniora.
Wzorem dla adeptów piłki nożnej jest Robert Lewandowski. Kto jest ich odpowiednim w Re-Plast Unii Oświęcim?
– Gdy byliśmy na fecie z kibicami, to dzieci na pytanie jaki hokeista im najbardziej imponuje to odpowiadali o Linusie Lundinie, Marku Kaleinikovasie, Krystianie Dziubińskim czy Eriku Ahopelto. Każde dziecko patrzy na to kto ile goli strzela, kto jest na ustach kibiców i później się na nich wzoruje. Każdy z obecnych miał swoich ulubionych zawodników.

Głową minionego sezonu na ławce trenerskiej był Nik Zupančič. Nie był obecny na posezonowym spotkaniu z kibicami.
– Nik po finale poleciał do Finlandii. Jego syn wciąż tam gra. Do Oświęcimia wraca w sobotę.
Jaka jest najbliższa przyszłość tego szkoleniowca, ponieważ wygasa aktualny kontrakt?
– Powiem otwarcie – trener chciałby wrócić do domu. Po tylu latach spędzonych poza domem. Jest człowiekiem bardzo rodzinnym i tej rodziny mu brakuje. Tym bardziej, że jego dwóch synów gra w hokeja. Żona sama została na Słowenii. To jest dla niego bardzo trudne. Mówił, że chce wrócić do domu. Pojawia się jednak nowe wyzwanie – udział w Hokejowej Lidze Mistrzów. Ten udział być może jest magnesem, który pozwoli nam go przekonać do pozostania w Polsce, w Oświęcimiu.
Liga Mistrzów będzie kluczowym argumentem do pozostania trenera?
– Wydaje mi się, że tak. Nigdy nie prowadził drużyny w tych rozgrywkach. Dla trenera to jest prestiż, nowe doświadczenie. Na pewno nie jest porównywalny występ z reprezentacją na Igrzyskach Olimpijskich z rozgrywkami w CHL.
Zakładając, ten negatywny wariant, że trener Zupančič pożegna się z pracą w Unii, co jest wariantem B, C? Czy kolejny szkoleniowiec będzie pochodził z kierunku skandynawskiego?
– Będziemy na pewno patrzeć na Skandynawię.
Będzie to trener z doświadczeniem pracy w Polsce? Czy zupełnie inna do tej pory nieznana osoba w polskim środowisku hokejowym?
– Rozmawialiśmy z jednym trenerem, który pracował w Polsce, ale jest już zajęty (Jussi Tupamäki). Na pewno będziemy patrzeć w tamtym kierunku. Będziemy szukać i odpowiednio weryfikowali zainteresowanych kandydatów. Chcielibyśmy, żeby przynajmniej jeszcze na najbliższy sezon został Nik, który zna tą drużynę. Jeżeli nie zostanie z nami, będziemy chcieli sprowadzić młodego trenera, który chce pracować, jest głodny sukcesów. Temu zespołowi niewiele jeszcze potrzeba.

Finalnej decyzji I trenera – jeszcze nie znamy. Z bardzo dobrej strony – szczególnie w fazie Play-Off – prezentował się Linus Lundin. Czy zostanie na kolejny sezon?
– Bardzo chcemy, żeby został. Rozmawiamy praktycznie ze wszystkimi zawodnikami z poprzedniego sezonu. Badamy grunt, pytamy którzy z nich chcą z nami pozostać. Na tą chwilę najdalej jesteśmy z Andrijem Denyskinem. Mieliśmy opcję przedłużenia z nim kontraktu, ale z tego nie skorzystał. Powiedział nam, że jego menadżer będzie szukał mu miejsca w lepszej lidze.
Drugim trenerem już drugi sezon był Krzysztof Majkowski. Co prezes o tej współpracy sądzi?
– To jest osoba na właściwym miejscu. Bardzo dobrze im się współpracowało razem z Nikiem. Jest to osoba bardzo komunikatywna, dobrze posługująca się językiem angielskim. Nie ma problemów z zawodnikami. Chcemy również z nim przedłużyć współpracę.
Czy widzi pan możliwość samodzielnego prowadzenia Re-Plast Unii Oświęcim przez Krzysztofa Majkowskiego?
– Nie wiem czy Krzysztof by sobie poradził. Poza pracą w klubie, ma również reprezentację Polski U20. Czy dałby sobie radę? Nie wiem czy nie jest na to za wcześnie. Wiadomo, że prowadził jako jedynka GKS Tychy. Krzysztof musi kiedyś dostać szansę. Czy jest to ten czas? Nie jestem pewny.
Jak obecnie wygląda rynek młodych, polskich trenerów?
– Za bardzo nie wiem jak i kiedy są prowadzone szkolenia. Młodzi trenerzy powinni się doszkalać. Być może kluby powinni im w tym pomagać w kontaktach z klubami zagranicznymi, żeby wyjeżdżali na staże, zobaczyli jak wyglądają treningi. Każdy z przyszłych trenerów zaczyna od pracy z najmłodszymi adeptami. U nas kuleje najbardziej praca z dziećmi. Nie wszyscy są doświadczeni w pracy z nimi. Nie wszyscy wiedzą co z nimi robić. Wiadomo, że nie wszystkie kluby – ze względów finansowych mogłyby sobie na to pozwolić. Pieniędzy nie ma, żeby trenera wysłać na zagraniczne staże. Tego typu rozwiązanie powinno być realizowane.
Pomagać powinien klub czy Polski Związek?
– Jeżeli nasz klub prowadziłby akademię hokejową i chciałby zatrudnić dobrych trenerów to w moim interesie jest zatrudnienie takiej osoby. Jako akademia muszę w tego człowieka inwestować. W najbliższym czasie chciałbym zobaczyć to na własne oczy jak te kwestie o których rozmawiamy wyglądają poza Polską. Wziąć wzorzec z jakiegoś dobrego klubu fińskiego czy czeskiego. Zobaczyć jak to wszystko działa. Czy jesteśmy gotowi, żeby to zrobić? Obawiam się, że jeszcze nie jest to ten czas.

Jak wygląda wasza współpraca z miastem Oświęcim, powiatem?
– Dla mnie ta współpraca układa się bardzo dobrze. Nie mamy żadnych problemów z miastem czy powiatem, żeby pozyskać jakieś środki na naszą drużynę, klub. Pozyskane środki nie idą na wynagrodzenia dla zawodników. To są pieniądze, które pomagają nam zabezpieczyć przede wszystkim koszty: sprzętu, wyjazdów, ochrony, wynajmu lodowiska. To są bardzo duże koszty. Przykładowo sprzęt w tym sezonie kosztował nas prawie sześćset tysięcy złotych. Do tego dochodzi transport, wyżywienie w dniu meczowym, ochrona, lekarz i tak dalej. Wynagrodzenia zawodników jest po stronie sponsorów i partnerów.
Czego dotyczyło ostatnie spotkanie w Polskim Związku Hokeja na Lodzie?
– Rozmawialiśmy na temat nadchodzącego sezonu, liczby zawodników podczas dogrywek w finałowych siódmych meczach. Dodatkowo spotkaliśmy się z wydziałem sędziowskim odnośnie sędziowania w tym sezonie. Rozmawialiśmy o tym, co jako kluby możemy zrobić, żeby pomóc sędziom, żeby ich poziom był lepszy. Co może zrobić jedna jak i druga strona, żeby to polepszyć. Ciężko jest sędziemu, który do 15:00 pracuje, a o 18:00 jedzie na mecz. Zarobki sędziów również nie są kosmiczne. Moim zdaniem są za małe. Powinniśmy mieć sędziów zawodowych.

Internetowym wiralem stała się odpowiedź Krystiana Dziubińskiego podczas rozmowy z Olgą Rybicką dla TVP Sport. Jaki macie postulat numer 1 względem wydziału sędziowskiego? Jak wygląda ich ocena tej sytuacji, bo czytaliśmy pismo, które upraszczając pokiwało palcem na zachowanie kapitana Unii i seniorskiej reprezentacji Polski?
– W ich ocenie tak nie powinny być. Nie powinniśmy ich krytykować. Nie tylko moim zdaniem – jeżeli ktoś robi coś źle, to podlega pod krytyczną ocenę. Ja mam do sędziów pretensje tylko o interpretację przewinienia w meczu X i Y. W spotkaniu X zawodnik otrzymuję karę, natomiast w Y za to samo przewinienie nie.
Problemem są niejasne przepisy czy wchodzi w grę czynnik ludzki – jakim jest interpretacja danego zachowania?
– Powinniśmy prowadzić wspólny dialog z sędziami. Na ten moment jest między nami pewna bariera. Marta Zawadzka ostatnio powiedziała, że obserwatorzy za bardzo przejęli się rolą dawania punktów, a nie merytoryczną oceną i rozmową na temat ich konkretnych błędów, czy odpowiednim ustawieniu na lodzie. Kolejnym tematem jest udział kamer na niebieskich liniach, gdzie można coś ewentualnie sprawdzić. Fajnie byłoby, gdyby sędzia mógł na materiale wideo zweryfikować kluczową sytuację. Gdy coś się dzieje, a nie jest tego pewien – mógłby wówczas odtworzyć zdarzenie.
Te rozwiązania na ten moment niestety nie są w mojej ocenie możliwe.
– Jest to możliwe. Trwają rozmowy z poszczególnymi klubami. PZHL chce takie rozwiązanie wprowadzić już na przyszły sezon. Wierzę w to, że zostanie to wprowadzone. Nie są to duże koszty, a ułatwi to w znaczący sposób ich prace.
Telewizja Polska nie transmituje nawet wybranych spotkań fazy zasadniczej. Włączają się do współpracy dopiero od momentu Play-Off. Dodatkowe kamery są w ogóle możliwe? Jest to plan na ten moment nie do zrealizowania? Czy coś się może zmienić?
– Polski Hokej TV powinien transmitować na większą liczbę kamer. Kamera główna, po jednej za bramką plus kamery na liniach niebieskich. Wydaje mi się, że da się to wprowadzić podłączając to pod jeden system.
Dlaczego pan jako przedstawiciel głównego sponsora, aktualnego Mistrza Polski nie udziela się w mediach?
– Splendor nie jest mi potrzebny, wolę zostać z boku.
Jak w liczbach wygląda współpraca firmy Re-Plast z Unią Oświęcim? Nie lepiej kupić kolejne mieszkanie, zmienić samochód na nowszy model?
– Nic się nie zmieni w moim życiu od zmiany Mercedesa na kolejnego Mercedesa. Zakup mieszkania również niewiele zmieni. W moim życiu te pieniądze, które inwestujemy w hokej niewiele zmienią. Wystarczy mi to co mam. Nie podliczaliśmy jeszcze dokładnie ile wydaliśmy na wsparcie Unii Oświęcim w minionym sezonie. Od początku, czyli od 2019 roku jako sponsor wydaliśmy dużą kwotę. Jednak z każdym kolejnym rokiem, dzięki zwiększającej się liczbie sponsorów i partnerów klubu – nasze wsparcie jest coraz mniejsze.
Jako środowisko hokejowe, co możemy wspólnie zrobić żeby zwiększyć liczbę kibiców, widzów hokeja w Polsce?
– Żeby polski hokej wzniósł się na wyższy poziom, musimy mieć otwarte transmisje telewizyjne. Hokej musimy pokazywać w całej Polsce. Dodatkowo studio hokejowe, w którym eksperci tłumaczą poszczególne sytuacje. Jest to bardzo szybka, ciekawsza niż piłka nożna gra. Za tym musi iść również rozwój infrastruktury. Budowanie nowych lodowisk, również tam, gdzie ich nie ma. Młodzieżowa Hokej Liga musi być również mocniejsza. Obecnie grają tam juniorzy.
W ubiegłym roku widzieliśmy wizualizację przebudowy 90-letnie hali w Oświęcimiu. Kiedy tak realnie pana zdaniem powstanie drugie treningowe lodowisko i przebudowa istniejącej infrastruktury?
– Pytanie należałoby skierować do włodarzy miasta. Na razie z tego co wiem, jesteśmy na etapie projektowania poszczególnych elementów. Ta wizualizacja zaprezentowana w 2023 roku będzie się różniła od finalnej wersji. Przed nami jeszcze konsultacja z przedstawicielami miasta, co powinno być uwzględnione pod potrzeby pierwszej drużyny, grup młodzieżowych, łyżwiarstwa figurowego. Projekt ma powstać do końca tego roku. Później będzie wyłonienie wykonawcy, znalezienie finansowania. Myślę, że realną datą odbioru obiektu będzie rok 2029. W pierwszej fazie powstanie lodowisko dodatkowe, później nastąpi przebudowa głównej hali.
Za dwadzieścia dni rozpoczynają się Mistrzostwa Świata Elity w Pradze i Ostravie. Czego możemy spodziewać się od reprezentacji Polski? Mamy szansę na utrzymanie się w gronie najlepszych zespołów?
– Szansę na utrzymanie są zawsze. Wszyscy wiemy, że musimy się skupić na trzech meczach. Mamy doświadczoną kadrę. W ciągu dziewięciu dni rozegramy siedem spotkań. To będzie maraton dla naszych zawodników. Musimy skupić się szczególnie na pojedynkach z Łotwą, Francją oraz Kazachstanem. Myślę, że jesteśmy w stanie zrobić korzystny wynik z Łotwą, ponieważ jest to pierwszy mecz. Być może Łotysze podejdą do nas lekceważąco. My musimy to wykorzystać. Później poszukamy punktów z Francją oraz Kazachstanem. Wierzę w nasze utrzymanie. Myślę, że zdobyte cztery punkty, pozwolą nam na to.
Ze Szwecją, Słowacją czy USA przegramy wynikiem dwucyfrowym?
– Nie przywieziemy takiego wyniku z żadnego meczu.
Tekst po autoryzacji
