Drugim gościem w serii #PoznajmySięBliżej – jest Michał Kupka. Naprzód Janów w Młodzieżowej Hokej Lidze wywalczył złoty medal. W dwumeczu pokonali BS Polonię Bytom i tym samym są najlepsi w sezonie 2023/2024.

Naprzód Janów Katowice występujący w Młodzieżowej Hokej Lidze w tym roku wygrał ligę, pokonując w dwumeczu BS Polonię Bytom. Jak ocenia pan ten sukces?

Wynik końcowy jest dla nas rewelacyjny. Szczerze mówiąc początkowo nie spodziewaliśmy się, że jesteśmy w stanie zdobyć złoty medal. Tym bardziej, że sezon rozpoczął się dla nas dość ciężko. Kilku zawodników z wyższej półki z różnych przyczyn od nas odeszło – Piotrek Ciepielewski, przeszedł do Finlandii, finalnie do nas wrócił. Przygodę z hokejem zakończyli doświadczony Maciej Bielec, Igor Kowolik i Patryk Świerczyna – przy okazji bardzo dziękuję tym chłopakom za serce pozostawione w Naprzodzie Janów. Igor i Patryk to nasi wychowankowie, których osobiście znam od czasu mini hokeja i miałem przyjemność oglądać na co dzień ich rozwój sportowy. Z kolei Szymona Skrodziuka – wyeliminowała go poważniejsza kontuzja, która uniemożliwiła mu grę. Szymon jest jednym z bardziej doświadczonych zawodników. Straciliśmy również Dawida Zielosko, który był filarem obrony. W tym sezonie nie mógł z nami współpracować ze względu na prywatne sprawy związane z pracą. Jest możliwość, że wymienieni zawodnicy wrócą do nas w przyszłym sezonie. W trakcie sezonu parę osób do nas doszło. Zwłaszcza w końcówce, dokonaliśmy transferu Aleksandra Gniewka, Dawida Wawrzkiewicza. Te ruchy spowodowały jeszcze bardziej pozytywną atmosferę w szatni. Jestem przekonany, że najbardziej pozytywny klimat w szatni wprowadziło pojawienie się trenera Grzegorza Klicha, który dosłownie „tchnął w chłopaków nowe życie”.

Mówi się, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Jak to będzie wyglądało w przyszłym sezonie?

Na te decyzje przyjdzie jeszcze czas. Jeszcze dobrze nie podsumowaliśmy sezonu. Jeśli chodzi o nasze stanowisko zarządu to bylibyśmy tymi chłopakami zainteresowani. Natomiast jeśli będą mieli możliwość rozwijania się gdzieś wyżej, to na pewno będziemy chcieli im to ułatwić. Przyjdzie czas podsumowań. Na ten moment nie jesteśmy w stanie konkretnie się określić. Dużo zależy od trenera Grzegorza Klicha. Jestem przekonany, że zostanie z nami. To będzie oczywiście jego decyzja. Osobiście uważam, że trener będzie zainteresowany dalszą współpracą z tymi zawodnikami.

Grzegorz Klich dołączył do was w grudniu ubiegłego roku. Jak jako zarząd oceniacie jego dokonania?

Oceniam tą współpracę jak najbardziej pozytywnie. Trener Klich podkreślał w wywiadzie, że zespół jest bardzo dobrze ułożony. Przy okazji chciałbym podziękować trenerowi Łukaszowi Sokołowi, który wykonał kawał bardzo dobrej pracy. To polscy trenerzy z topu, najlepsi na jakich nas stać. Panowie bardzo dobrze się znają, więc Grzegorz mógł kontynuować i rozwijać pracę Łukasza. Chłopcy od początku zaufali obecnemu trenerowi. Jest to trener współpracujący przy kadrze reprezentacji Polski seniorów. Jest to dla nas bardzo ważny atut. Lata temu Grzegorz Klich współpracował w żeńskiej sekcji Naprzodu Janów. W związku z tym znaliśmy się już wcześniej. Wiceprezes Damian Rehlich również z nim współpracował. Byliśmy przekonani, że wybór trenera to będzie dobry ruch. Jak pokazują wyniki, był to udany wybór.

Pozyskanie trenera – szczególnie chcącego pracować za mniejsze pieniądze w Młodzieżowej Hokej Lidze – na pewno nie było łatwe. Jak udało się pozyskać trenera z przeszłością między innymi z Zagłębia Sosnowiec?

– Ciężko jest jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć. Trenerów z tak bogatym doświadczeniem na polskim rynku jest niewielu. Środowisko osób pracujących przy hokeju również. Potrzebujemy na pewno rozwoju rynku trenerów w Polsce. Nie zawsze trener zagraniczny wykona taką pracę jak polski szkoleniowiec. Barierą, choć coraz mniejszą jest chociażby język komunikacji. Jednym z czynników zatrudnienia trenera Klicha, były również jego kontakty z Łukaszem Sokołem, który mógł mu szczerze polecić naszą drużynę. Mam nadzieję, że również wpływ na wybór miała atmosfera wokół naszego klubu. Jesteśmy klubem, który chce rozwijać polski hokej. Myślimy o tym i staramy się, żeby jak największa liczba naszych chłopaków trafiła do seniorskiej reprezentacji Polski. To jest nasze marzenie, żeby przy jednym czy drugim nazwisku pojawiła się informacja, że jest to wychowanek Naprzodu Janów. Na ten moment jest to jeden z celów.

Kogo widzicie jako największy prospekt?

Pewnie trzeba by było wymienić zawodników, którzy ukończyli Szkołę Mistrzostwa Sportowego i byli/są w kadrze u20. To są bardzo fajni zawodnicy. Nie chcę wymieniać konkretnych nazwisk, żeby kogoś wyróżniać. Piotrek Ciepielewski, nigdy w SMS-ie nie był, nie trenował. Jest niemal w 100% naszym wychowankiem, nie licząc pierwszych kroków jakie stawiał w Zagłębiu Sosnowiec. Przeszedł do nas na przełomie grupy mikrus/żak młodszy. Od tego czasu trenował tylko u nas. Widać, że jeśli ktoś ma predyspozycje i chęci to w klubie jest w stanie osiągnąć odpowiedni poziom.

Droga od pierwszych treningów do gry na zawodowym poziomie bywa kręta. Niestety niewielu ma szansę na grę na tym najwyższym poziomie. Jak zaszczepić miłość do hokeja, szczególnie na tym początkowym etapie?

Jest tak, że do hokeja trafiają dzieci, które są albo z rodzin hokejowych albo nasza praca musi być skierowana bezpośrednio do nich, by je do tego sportu przekierować. Z naszego hokejowego punktu widzenia jest ciężko. Piłka nożna – niezależnie od tego jak reprezentacja gra – jest dyscypliną najpopularniejszą. W Naprzodzie Janów ściąganie chętnych dzieci nie jest już problemem. Nie wiem tak realnie czy tak naprawdę kiedyś był? Dzieci w naszych strukturach mamy dużo. Gdy przychodzi do rozgrywek, w tych najmłodszych grupach wiekowych, to my praktycznie jesteśmy w stanie wystawiać po dwie drużyny. Odrodzenie żeńskiej sekcji spowodowało również duże zainteresowanie wśród dziewczynek. Na naborach – w grupie dziesięciu chętnych – mamy mniej więcej proporcje sześciu chłopców i czterech dziewczynek. Mamy również takie roczniki, gdzie te proporcje są pół na pół. Dziewczynki chętnie przyprowadzają inne koleżanki. Dwadzieścia lat temu pewnie nie do wyobrażenia było to, żeby dziewczyny trafiały do hokeja. Dziś to zupełnie inaczej wygląda, stało się bardzo popularne. Z chłopakami jest nieco inaczej, częściej trzeba ich odciągać od piłki nożnej, telefonu komórkowego czy komputera. Naszą pracę próbujemy już wykonywać na etapie przedszkoli i okolicznej szkoły nr 53. Same treningi na tym etapie odbywają się w formie różnych gier i zabaw. Chcemy, żeby spędzali czas na wesoło. Początek stanowi oczywiście nauka jazdy na łyżwach wśród kolorowych klocków i innych elementów. Później zaczyna się jazda z krążkiem, dochodzą elementy techniki, rywalizacji. Kładziemy nacisk na zabawę, bo na tym etapie jest to najważniejsze. Staramy się wychowywać poprzez sport obywateli. Wiadomo, że nie wszyscy zostaną przy hokeju w przyszłości. Dzięki różnym elementom, z którymi stykają się na tych pierwszych etapach życia będą mogli lepiej poradzić sobie w tym dojrzalszym życiu. W dzisiejszych czasach dużym wyzwaniem jest, żeby odnaleźć swoje miejsce.

Jak zaczęła się pana współpraca z Naprzodem Janów?

– W wieku kilkunastu lat trafiłem na pierwszy mecz hokejowy. Był to mecz na tym lodowisku z Polonią Bytom. Wtedy to były spotkania wysokiego ryzyka. Z tego co pamiętam, Naprzód ten mecz wygrał. Od tego czasu nie wyobrażałem sobie, żeby w tych hokejowych spotkaniach nie uczestniczyć. Zostałem przy Naprzodzie jako kibic. Od 2002 roku zacząłem również jeździć za reprezentacją. Byłem między innymi w Szwecji, gdy ostatni raz graliśmy w Elicie. Starałem się jeździć praktycznie na wszystkie Mistrzostwa, niezależnie gdzie się odbywały. Przez te lata może opuściłem – trzy czy cztery turnieje tej rangi. Gdy po ślubie pojawiły się dzieci, to oczywiście starałem się je przekonać do hokeja. Mamy dwóch synów i córkę. Dzieci w pewnym sensie były skazane na hokej. Ja również amatorsko trenowałem i grałem. W ten sposób również zacząłem pomagać w klubie. Trener Marznica poprosił mnie, żebym mu pomógł na lodzie jako tata – pomocnik trenera. Obecnie współpracuję z klubem od dwunastu, trzynastu lat. W międzyczasie zrobiłem również licencję trenerską kategorii „C”. Mam uprawnienia do tego, żeby z tymi najmłodszymi prowadzić zajęcia. Klub znam od podszewki. Finalnie trafiłem tutaj również jako działacz. Staram się swoimi pomysłami, karierą zawodową wspierać. Poprzednie doświadczenia zawodowe, jestem w stanie przenieść na prowadzenie klubu.

Jednym z zawodników Naprzodu jest syn prezesa. Czy te związki rodzinne oraz klubowe nie wpływają negatywnie na wasze relacje? 

– Absolutnie robię wszystko, żeby nie wchodzić mu w drogę. Nie wykorzystuję również relacji rodzinnych do promowania syna w relacjach z trenerem, drużyną. Musi sobie sam poradzić. Staram się, żeby wyłącznie on kontaktował się z trenerem. To jest dobry układ. Gdy chcemy prowadzić klub na wysokim poziomie, nie możemy sobie pozwolić na tego typu relacje. Paweł jest niezależny, nie ma żadnych nacisków. Jestem z niego dumny, że dalej gra w hokeja.

Największym marzeniem jest zobaczenia syna z reprezentacyjnym orzełkiem na sercu?

Jak najbardziej. Dotychczas jeszcze się to nie udało. Paweł miał okazję reprezentować śląską kadrę. Natomiast w reprezentacji Polski jeszcze nie zagrał. Cieszą mnie medale Mistrzostw Polski juniora młodszego w Sanoku, czy w tym sezonie w Młodzieżowej Hokej Lidze czy Centralnej Lidze Juniorów. Jeśli nawet nie był wiodącą postacią w tych rozgrywkach, to podobnie jak inni zawodnicy są równowartościowi jak ci z pierwszej czy drugiej piątki. Każdy w drużynie jest potrzebny, tylko trzeba mu znaleźć odpowiednie miejsce i zmotywować do pracy. Wtedy taka drużyna jest w stanie osiągnąć wszystko.

W maju reprezentacja Polski wraca do Elity Światowego Hokeja. Czy będzie pan uczestniczył w roli kibica w tych Mistrzostwach? Jakie mamy szansę na utrzymanie się na tym szczeblu?

Jak najbardziej będę obecny praktycznie na wszystkich meczach reprezentacji Polski. Opuszczę jedynie pojedynek polsko-słowacki. Z powodu terminu, nie będę w stanie na tym meczu być. Wyjazdy meczowe uzupełnię o pojedynki Szwecji z USA. Sercem jestem z naszą reprezentacją. Wierzę, że stać nas na utrzymanie. Myślę, że jest to łatwiej zrobić w pierwszym roku po awansie, niż na dalszym etapie. Wokół kadry panuje obecnie fajny klimat. Wyjątkiem jest ostatnio rozegrany Turniej Prekwalifikacyjny do Zimowych Igrzysk Olimpijskich. To nam się nie udało. Absolutnie nie należy hejtować zawodników. Wnioski z tej porażki na pewno zostaną wyciągnięte. Pomóżmy im dobrą atmosferą budować ten zespół. To nie jest czas na straszenie, że nie damy sobie rady. Na pewno wiele zależy od podejścia mentalnego. Zdaje sobie sprawę, że utrzymanie nie będzie łatwe. Bardziej niż utrzymanie martwi mnie dalszy rozwój polskiej reprezentacji. Rozgrywki Tauron Hokej Ligi są na wysokim poziomie. Z drugiej strony widzę, że ci co kończą SMS, mają problem z przebiciem się na ten najwyższy szczebel. Nie mówię tylko o grze, ale również treningach. To według mnie jest obecnie największy problem. Niby są teoretycznie przygotowani do grania, postawili wszystko na hokej, a okazuję się, że różnica pomiędzy poziomem MHL i THL jest zbyt duża. Musimy znaleźć jakieś rozwiązanie. Za parę lat, gdy nasi etatowi kadrowicze zakończą grę, to ciężko będzie z czegoś wybierać. Jak coś z tym szybko nie zrobimy, to problem będzie narastał. 

Co mogłoby stanowić rozwiązanie w tej sytuacji?

Jednym ze sposobów, który się u nas pojawia jest pomysł żeby dołączyć do tego najwyższego poziomu drużynę u23/25. Moglibyśmy do naszych zawodników wyszukać i dołączyć młodych zawodników z lig zagranicznych z polskimi korzeniami. Myślę, że jest do zrobienia. Grając wśród tych obecnie dziewięciu zespołów, pojawienie się nowego podmiotu sprawiłoby po pierwsze, że ci zawodnicy by grali, z drugiej strony działacze, prezesi z innych klubów mieli by okazję przyjrzeć się z bliska jaki poziom sobą reprezentują. Wierzymy, że byłoby to dobre rozwiązanie. Na dzisiaj nas na pewno nas na to nie stać. Nie możemy zgłosić Naprzodu Janów, ale chętnie do takiej współpracy byśmy się włączyli. Rozmawialiśmy już na ten temat ze związkiem. Co z tego wyniknie? Zobaczymy.

Jak układa się współpraca ze Śląskim oraz Polskim Związkiem Hokeja na Lodzie?

Z punktu widzenia Naprzodu Janów, współpraca układa się bardzo dobrze. Nie mamy praktycznie żadnych problemów. Dogadujemy się bez kłopotu. Jestem ciekawy czy związek by to potwierdził ze swojej strony? Tyle na ile możemy liczyć, związek stara się nam pomóc. Mamy blisko do siebie, dużo łatwiej jest się skontaktować. Współpracę oceniam na plus.

Jak wygląda kwestia wynagrodzeń w klubie? Czy zawodnicy otrzymują wypłaty, stypendia sportowe? 

Staramy się zapewnić stypendia dla zawodników. Ale nie ukrywajmy, na pewno nie są to wystarczające środki. To są niewielkie kwoty wsparcia klubowego, żeby zwrócić przynajmniej dojazdy na treningi. To są stypendia stricte klubowe. Proszę nie łączyć tego ze stypendiami miejskimi. Katowice nie mają takiego typowego programu stypendialnego, żeby w ten sposób wspierać sportowców. Mamy zawodników, którzy mieszkają w małych miasteczkach. Jak uczestniczą w rozgrywkach i coś osiągają, wówczas te często niewielkie społeczności o nich pamietają. Jest kilka takich osób.

Ilu trenerów jest zatrudnionych w klubie? Czy mają stałe umowy, czy bardziej umowy zlecenia rozliczane godzinowo?

– Jeżeli chodzi o trenerów, to poszliśmy nieco w innym kierunku. Różnie to wygląda w innych klubach. W niektórych to miasta zatrudniają trenerów, a oni są delegowani. U nas wygląda to następująco: mamy kilku trenerów zatrudnionych na etacie, którzy żyją z hokeja. W naszym przypadku dotyczy to trenera Marznicy, Klicha, Grajewskiego. Właściwie na ten moment to te trzy osoby. Z pozostałymi siedmioma trenerami jesteśmy dogadani na zasadzie umów zleceń, lub prowadzenia przez nich własnych działalności, gdzie wystawiają fakturę.

Tekst po autoryzacji