Tylko sześć meczów i brak awansu do fazy pucharowej Champions Hockey League osiągneli polscy Mistrzowie z Oświęcimia. O podsumowanie tegorocznej edycji, dotychczasowych występach w CHL porozmawiałem z Radosławem Galantem, zawodnikiem gości.

Przyjazd do aktualnego Mistrza Czech w kraju Mistrzów Świata w hokeju na lodzie to zawsze duże wyzwanie – jak sądzę nie tylko pod kątem sportowym. Jak podsumujesz dzisiejszy mecz w Werk Arenie?
– Przyjechaliśmy do Czech z dużymi nadziejami, a pierwsza tercja to wszystko skreśliła. To były nasze marzenia, żeby zagrać w fazie pucharowej. Szukając małych pozytywów to ważne, że nie zwiesiliśmy głów i wygraliśmy drugą tercję. Przyjechaliśmy do kraju aktualnych Mistrzów Świata, do drużyny, która kolejny sezon z rzędu została Mistrzem Czech.
Jakie były powody tak słabego rozpoczęcia meczu?
– Podeszliśmy do spotkania ze zbyt dużym respektem do przeciwników, zostawialiśmy zbyt dużo wolnych przestrzeni – szczególnie u nas w tercji. Widać wyraźnie dużą różnicę w grze kijem. Oni operują nim na małej przestrzeni – co mocno mnie zaskoczyło.
Jesteś pierwszy raz w Werk Arenie. Co oprócz tej szybkości pracy kijem na małej przestrzeni różni ich i nas?
– Oprócz tego co wspomniałem wcześniej, to nic poza tym nas nie zaskoczyło. Mieliśmy oczywiście odprawy wideo. Wiedzieliśmy, że możemy spodziewać się bardzo szybkiej gry, błyskawicznie przechodzą tercję neutralną. Przeanalizowaliśmy przeciwnika, ale ten poziom – szybkość myślenia, podejmowanie decyzji – jest niewyobrażalnie duży.
Czy wpływ na dzisiejszą postawę – szczególnie na rozpoczęcie – miały ostatnie porażki w THL? Czy to w ogóle nie wpłynęło na was mentalnie, bo straciliście pozycję lidera na rzecz GKS Tychy?
– Myślę, że nie. Nie wiem czy warto w tym upatrywać słabego rozpoczęcia. To fakt, że przerwaliśmy zwycięską passę i straciliśmy pozycję lidera. Teraz musimy skupić się na rozgrywkach krajowych i Superpucharze. Naszym celem jest powrót na pierwsze miejsce.

Polscy kibice na pewno nie spodziewali się negatywnego wyniku, bo mieliście spore szanse na awans do dalszej fazy rozgrywek. Jak wspominasz udział Re-Plast Unii Oświęcim w tych elitarnych rozgrywkach?
– Biorąc całość pod uwagę, to wspomnienia mimo wszystko mam dobre. Nie mamy się czego wstydzić. Za nami dzisiaj – najgorszy mecz jaki rozegraliśmy do tej pory, aczkolwiek przeciwnik był najmocniejszy.
Zabrakło dwóch punktów, by móc się tam zakwalifikować. Szczególnie w tym momencie przychodzą do głowy dwie dogrywki dzięki którym mogliście wywalczyć ten awans.
– O powodzeniu lub nie decydują małe detale. Pamiętam rywalizację w Finlandii z rywalem z wysokiej półki. Szkoda również niewykorzystanej sytuacji sam na sam z trzeciej tercji. W grze była cała pula, ale widocznie tak miało być. Niewiele zabrakło do historycznego awansu.
HC Oceláři Třinec to najlepszy zespół przeciwko któremu grałeś?
– Myślę, że najlepsza. Zrobili na mnie największe wrażenie. Podobny poziom myślę, że reprezentuje Skellefteå AIK.
